Chyba nie sposób już naleźć osobę, która nigdy by nie słyszała o poznańskim Starym Browarze, bo wieści o tym niezwykłym obiekcie dotarły do niemal wszystkich zakątków Polski i nie tylko. Wciąż mamy jednak wrażenie, że Stary Browar choć dobrze znany jest z nazwy, to turyści nie do końca wiedzą, co tam można robić poza zakupami. Śpieszymy zatem i wyjaśniamy.
Czy to wciąż czynny browar?
Pytanie to często pada podczas wycieczek i niestety, ku zawodowi męskiej części grupy, musimy powiedzieć „nie” – Stary Browar czynnym browarem na pewno nie jest, ale z warzeniem piwa ma wiele wspólnego. Nazwa wzięła się od dawnego browaru założonego przez Huggera – niemieckiego piwowara, a właściwie jego synów. Był to XIX-wieczny budynek z czerwonej cegły, jakich powstawało wiele w czasie ery uprzemysłowienia. Browar był rozbudowywany pod koniec XIX stulecia, a na początku XX wieku firma zadebiutowała na giełdzie, co rozpoczęło okres prosperity. Nawet II wojna nie zmieniła funkcji tego obiektu i piwo (oraz Pepsi Cola w czasach PRL) lały się w kotłach tego molochu aż do lat 80., gdy zdecydowano o zaprzestaniu produkcji piwa ze względu na przestarzałą już technologię warzenia i zanieczyszczenie powietrza będące jej skutkiem, co nie godziło się z nowopowstałym hotelem Poznań usytuowanym nieopodal.
Czy to ten sam budynek?
Niszczejące budynki w dość ruchliwym fyrtlu (w gwarze poznańskiej – w dzielnicy) nieco straszyły poznaniaków niemalże do końca XX w., kiedy to spółka Fortis należąca do Grażyny Kulczyk zainwestowała w powstanie Centrum Biznesu i Sztuki Stary Browar. Wbrew powszechnej opinii obiekt ten tylko w niewielkiej części mieści się w starych zabudowaniach browaru, pozostałe części natomiast są architektoniczną luźną imitacją. Całość prezentuje nieco surowy,industrialny styl, gdzie dominuje czerwona, nieosłonięta cegła i wystające elementy konstrukcyjne uzupełnione w wielu miejscach nowoczesnymi elementami ze szkła i stali. Wnętrza utrzymane są w podobnym stylu: ponad czerwonymi, ceglanymi murami zawieszone są metalowe kładki z żelazną kratą, wsporniki, poręcze, rury, kable, itd. Elementy dekoracyjne zlewają się z elementami funkcjonalnymi, tak że miejscami nie jesteśmy w stanie odróżnić jednych od drugich. Wszystko jednak zaaranżowane jest z niebywałym gustem i zdrowym rozsądkiem. Cały obiekt jest bez wątpienia wyjątkowy pod każdym względem i zadziwia turystów z każdego kraju, o czym również świadczą liczne nagrody przyznane w międzynarodowych konkursach architektonicznych.
50 – sztuka, 50 – biznes.
Tajemnicze liczby w nazwie oznaczają funkcję SB – łączy on sztukę i biznes w proporcjach 50 na 50. Dlatego też na terenie Browaru podziwiać można (całkowicie za darmo) współczesne dzieła sztuki, które w żadnym stopniu nie przypominają nudnych obiektów z muzeów. Największym z nich jest rzeźba znanego w wielu krajach polskiego rzeźbiarza Igora Mitoraja pt. Blask Księżyca. Jest to wysoki na ponad dwa metry odlew o kształtach ludzkiej twarzy inspirowany sztuką antyczną. Identyczne rzeźby znaleźć można nie byle gdzie – w Japonii w Abucie oraz przed wejściem do British Museum w Londynie. Idąc przez atrium natkniemy się na rzeźbę w kształcie wielkiego kufla do piwa, który to ustanowił dwa rekordy Guinnessa. Jeden to rekord na największy kufel do piwa (poj. 6 tys. litrów), a podczas otwarcia dziedzińca 11 marca 2007 roku z tego kufla napiło się aż 10 625 osób, co stanowiło drugi rekord. Niestety na „łebka” to tylko 0,4 litra… Bez wątpienia najciekawszą rzeźbą jest potocznie zwany robal, czyli kintetyczna (tzn. ruchoma) rzeźba pt. Ukryty Cień Księżyca. Wygląda jak ogromna poczwarka wielkiego owada, która zawieszona wysoko ponad posadzką faliście rozkłada i zamyka swój pancerz. Jest to nie lada widowisko rodem z Matrixa, bo stąd między innymi autor czerpał inspirację. Podobnych współczesnych dzieł sztuki znaleźć można w Starym Browarze dużo więcej, potrzeba tylko wprawnego oka, albo oczywiście dobrego przewodnika.
Zwiedzanie bez opłat!
Na zakończenie podkreślić jeszcze należy, że wszystkie te obiekty zobaczyć można całkowicie za darmo, co nie zdarza się zbyt często w branży turystycznej. Możliwie jest to dzięki niezwykłemu połączeniu sztuki i biznesu w jednym miejscu, zgodnie z zasadą 50 50. Obiekt gorąco polecamy wszystkim turystom, szczególnie tym, którym znudziło się już oglądanie katedr i starych rynków i pragną zobaczyć coś innowacyjnego, łamiącego dotychczasowe konwencje. Pod tym względem SB na pewno nie zawiedzie.